Miała być muśnięta słońcem. Promienna. Błyszcząca. Tymczasem jest - przesuszona, matowa i szorstka. Skóra po opalaniu wymaga odpowiedniej pielęgnacji. A tą najlepiej rozpocząć dokładnie chwilę po tym jak zejdziemy z leżaka. Wszystko po to, by zdobyte promienie słońca zostały z nami jak najdłużej. Najlepiej do zimy.
Upragnione lato, lejący się z nieba żar. Do tego morza szum, ptaków śpiew i… muśnięte słońcem ciało. Na piękną opaleniznę czekałyśmy całą zimę. Zanim jednak, spragnione nieco ciemniejszych nóg, rzucimy się na leżak, warto pamiętać, że do opalania należy podejść z rozsądkiem. Z rozsądkiem i dobrym kremem z filtrem.
Lecący z czoła pot. Dziesiąta godzina. W pełnym słońcu. Plecy, brzuch, plecy. I tak co piętnaście minut. Bo ma być równo. Opalanie. Dla jednych spełnienie wakacyjnych marzeń. Dla innych - koszmar, na który decydują się tylko dlatego, by z urlopu nie wrócić w kolorze mąki. Tymczasem muśnięta słońcem skóra nie musi wiązać się ze spędzeniem całego lata na leżaku. Wystarczy dobór odpowiednich kosmetyków. A potem śmiało można już odkrywać… opalone plecy.
- Wystaw buzię do słońca. Wtedy pryszcze znikną - mówiły nam nasze mamy i babcie. Tymczasem teza, że promienie UV pomagają w walce z trądzikiem to wyłącznie mit. - Mit, który musimy jak najszybciej obalić - tłumaczy nasza kosmetolog, Jessica Jędrzejewska.