Rozluźnia, redukuje stres i nie grozi złamanym sercem. „Masturbacja to przede wszystkim samomiłość”
Nie grozi złamanym sercem. I nie trzeba jej konsultować z farmaceutą. Może być elementem leniwego wieczoru na kanapie. Albo długiej kąpieli. Jest dotykiem. Czasami „zabawką”. Rozluźnia. Redukuje stres. Poprawia nastrój. Masturbacja, bo o niej mowa, to jedna z najlepszych metod na ukochanie samej siebie. Tymczasem, w wielu kręgach ta forma „samomiłości”, nadal jest tematem tabu. Dlaczego według niektórych nie wypada szczytować pojedynkę? I czy naprawdę warto wstydzić się tego, co sprawia nam przyjemność? - Zdecydowanie nie! - przekonuje Justyna Skołubowicz, ekspertka w zakresie szeroko pojętej tematyki Erotic Wellness.
Dominika: Im lepiej gramy na własnym instrumencie, tym lepiej gramy w duecie. To chyba najlepszy przepis na satysfakcjonujące doznania? Nie tylko muzyczne :)
Justyna: Im lepiej znam swoje ciało, tym bardziej świadoma jestem, co sprawia mi przyjemność i co lubię, a czego nie. W momencie kiedy dorastamy i odkrywamy swoje ciało i swoją intymność, poznajemy zakamarki naszych narządów i zaczynamy sprawdzać jaki dotyk daje nam satysfakcję. Warto znać mapę przyjemności własnego ciała, ale nie jest to jakiś przymus, że każdy musi uprawiać samomiłość.
Strefa intymna BeClinic:
D: Dlaczego my Polki nie umiemy mówić o masturbacji? To przecież forma miłości. Do nas samych.
J: Jeśli zastąpię słowo „masturbacja” np. określeniem „samomiłość” albo „masaż intymny” lub „self pleasure” to nagle rozmowa na ten temat wcale nie okazuje się być jakaś wstydliwa. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że jako nastolatka, z moimi przyjaciółkami udawałyśmy przed sobą, że tego nie robimy. A teraz, już jako dorosłe kobiety nie wstydzimy się ich tego; jest to normalny temat.
Też kwestia naszego dzieciństwa/młodości. Ja dorastałam w takich czasach, że myślałam, że to coś złego, że to powód do wstydu i to jest coś „nieczystego”, że nikt nie może się o tym dowiedzieć. Że ktoś jak się dowie, że to robię, to będzie mnie oceniał. Wiem, że u naszych mam i naszych babć tym bardziej był to temat tabu, ale teraz w dorastających pokoleniach to się zmienia i coraz częściej opowiadamy sobie nawzajem o naszym życiu intymnym.
D: A nie masz wrażenia, że nas jako młodych dziewczyn nie uczy się, że seks może być przyjemnością? W takiej sytuacji nie ma co się dziwić, że dziewczęta nie próbują się nawet dotykać, bo po co? Przecież to tylko boli.
J: Przede wszystkim uczy się nas, że tego nie wolno robić. A kto by pomyślał, żeby mówić młodym kobietom, że to jest potrzeba fizjologiczna, nieodłączny element życia i naturalny instynkt człowieka i że nie ma w tym nic złego i że każda z nas urodziła się z łechtaczką - czyli organem ciała, którego jedyną funkcją jest dawanie przyjemności.
Myślę, że na etapie dojrzewania i odkrywania swojej seksualności brakuje takiego społecznego przyzwolenia na to. Mówi się młodym dziewczynom, że „nie wolno” zamiast edukować w kierunku bezpiecznych kontaktów.
Poza tym określenie „edukacja seksualna” działa w naszym kraju jak hasło do kłótni, sporów i politycznych walk. Gdybym mogła, zmieniłabym to określenie na „edukacja intymna” i wprowadziłabym to jako obowiązkowy temat w szkole na przykład podczas zajęć biologii.
O tym się nie mówi, ale warto również wspomnieć, że tak naprawdę większość dziewczyn masturbuje się zanim zaczną jeszcze miesiączkować i nie do końca traktują to jako seks, tylko jako po prostu „dotykanie siebie”.
Jeśli chodzi o seks z partnerem, znam osobiście kobiety, które są w wieloletnich małżeństwach i nigdy nie miły orgazmu z mężem, a mają go np. same w czasie kąpieli.
D: Masturbacja to najlepsza szansa na poznanie swojego ciała?
J: Jest to świetny sposób na poznawanie swojej intymności i swojej sensualności, ale pamiętajmy, że to nie jest jakiś wymóg albo konieczność. Raczej powiedziałabym, że jest to nasza potrzeba fizjologiczna, a czy robię to sama, czy z kimś, to zależy od tego czy mam obok siebie osobę, z którą chcę to robić.
D: Jak najczęściej masturbują się Polki? Nadal po cichu? Czy coś powoli się w tym temacie zmienia?
J: To już zależy od otwartości danej osoby. Są kobiety, które o tym mówią otwarcie i tak jak o seksie partnerskim, tak o masturbacji rozmawiają na „babskich spotkaniach”. Zauważyłam, że coraz częściej koleżanki umawiają się na wspólne zakupy w sexshopie i chętnie konsultują między sobą swoje upodobania.
D: Właśnie, a kwestia zabawek? Potrzebujemy ich? Próbujemy? Fenomen „pingwinka” nadal trwa?
J: Mówi się, że toster i wibrator to dwa najważniejsze urządzenia AGD w domu każdej gospodyni. Oczywiście można masturbować się ręką, ale jeśli mam możliwość kupić gadżet, który po prostu trzymam i on mnie wyręcza, to sobie go kupię, czemu nie. Tak samo jak korzystam z nowoczesnych rozwiązań - mam Thermomixa albo IRobota, który sam mi odkurza. Wspomniany „pingwinek” nie jest dla każdego - tak jak żadna zabawka nie jest dla każdego. Jesteśmy od siebie tak bardzo różne, każda z nas ma inne upodobania, lubi inny dotyk, podniecają nas różne rzeczy, lubimy inne kolory. Dlatego nie ma jednej najlepszej zabawki. Po prostu każda z nas będzie miała swoją ulubioną.
D: A czy masturbacja przygotuje nas do seksu?
J: Na pewno jeśli zanim zaczniemy współżyć z drugim człowiekiem, to jeśli kiedyś się masturbowałyśmy, to możemy mniej więcej wiedzieć jakie to uczucie. Oczywiście podkreślę to raz jeszcze - mniej więcej, bo masturbacja samemu nigdy nie będzie tym samym co współżycie i na odwrót.
D: Regularna masturbacja - jakie może nieść korzyści?
J: Przynosi same korzyści! Rozładowuje napięcie, wspomaga odporność, poprawia nastrój, redukuje stres, korzystnie wpływa na krążenie. Jest to również rodzaj aktywności fizycznej, która jest po prostu zdrowa!
D: I co najważniejsze. Masturbacja nie grozi złamanym sercem :)
J: Nigdy masturbacja nie zastąpi nam uczuć związanych ze współżyciem z drugim człowiekiem, dlatego nie patrzę w tych kategoriach. Ale masturbacja może być przede wszystkim mile spędzonym czasem. Przed TV, czy podczas kąpieli. Czasem z samą sobą. Taka solo randka :)